Palenie papierosów wśród najczęstszych przyczyn raka płuc

Rak płuca. Choroba trudna i do wykrycia, i do wyleczenia. Ale łatwo jej zapobiec.

Komórki nowotworowe, niszcząc płuca i oskrzela, sprawiają, że chory ma kłopoty z oddychaniem. Ból i wyniszczenie organizmu wynikające także z innych chorób związanych z niedotlenieniem szybko zamieniają człowieka we wrak. A jednak, jeśli zachorujesz na raka płuca, nie wszyscy będą ciebie żałować. Dlaczego?

95% pacjentów to aktualni lub byli palacze. Pozostałe kilka procent to bierni palacze, np. kelnerzy pracujący w zadymionych restauracjach, a także ofiary azbestu. Coraz częstszy zakaz palenia w miejscach publicznych i wyganianie palaczy z biur daje dobre efekty. Powoli wykorzenia się też azbest z budynków. W tej sytuacji chorują ci, którzy codziennie wraz z paczką papierosów kupują sobie śmierć.

Rzadko, ale nowotwór ten bywa uwarunkowany genetycznie. Jednak ciągle nie wiemy, w jakim błędzie genetycznym może kryć się predyspozycja do zachorowania na raka płuc.
Nałogowy palacz ma 8 razy większe ryzyko zachorowania. Rzucenie palenia jest zawsze słuszną decyzją, ale nie liczmy na cudowne oczyszczenie płuc. Dopiero po ok. 15 latach tytoniowej abstynencji groźba zachorowania maleje 
o ok. 90%.

Tylko nie pal!

Rak płuca zaczął zabijać masowo wraz z rozwojem przemysłu tytoniowego. Poza tym jak każda inna choroba ulega modyfikacjom i można przypuszczać, że nie znamy jeszcze wszystkich jej odmian. Każdego roku lekarze wykrywają ok. 1 mln 200 tys. przypadków. Prawie tyle samo osób umiera. Jeszcze sto lat temu występował rzadko, dziś jest pierwszym zabójcą mężczyzn i drugim (po raku sutka) kobiet. Jak wynika z ostatnich danych, w USA na rak płuca umiera więcej kobiet niż na raka sutka.

Mężczyźni są bardziej podatni, bo za przyspieszenie zmian nowotworowych odpowiedzialne są hormony androgenne - tak mówią badania. Jednak inne wykazały, że to u kobiet istnieje dwukrotnie wyższe ryzyko zachorowania na nowotwór płuca niż u uzależnienionych mężczyzn. Jedno jest pewne - co roku zachoruje w Polsce ok. 20 tys. osób. I tyle samo umrze. Tylko jeden chory na dziesięciu od chwili rozpoczęcia terapii ma szansę na przeżycie więcej niż pięciu lat.

W Polsce tempo wzrostu zachorowań zmalało stosunkowo niedawno. Za to coraz więcej jest chorych czterdziestolatków, bo palenie było i jest powszechne wśród młodych ludzi, a „bomba nikotynowa" przekształca się w raka po 10-15 latach trwania w nałogu.
 Nie należy pocieszać się dobrym zdrowiem znajomego palacza. Widocznie jest wyjątkiem odpornym na rakotwórcze działanie dymu. Nas to nie musi dotyczyć.

Go Back



Comment

Szukaj

Polecamy: